“WARTO PIĆ WODĘ Z KRANU!” – KOMENTARZ DO ARTYKUŁU PRASOWEGO z Kuriera Szczecińskiego
Jest wiele artykułów prasowych, które chwalą przesadnie wodę kranową i kłamią jednocześnie bo współczesnych wód kranowych nie da się i nie wolno chwalić.
W artykule z gazety Kurier Szczeciński jaki ukazał się w sierpniu b. r. tamtejsze zakłady wodociągowe chwalą się tak (od razu dodajemy, że w podobny sposób popisują się wszystkie zakłady wodociągowe w Polsce):
A.”…woda, którą dostarczamy szczecinianom jest smaczna, czysta i zdrowa, gdyż spełnia wszelkie normy określone przez Ministra Zdrowia dla wody pitnej.”
I takie, krótkie zdanie ma uspokoić konsumentów wody z kranu – “spełniają normy określone przez Ministra Zdrowia“. Problem w tym, że przeciętny konsument nigdy nie widział takiej normy, a skoro nie widział, to nie wie, że taka norma dopuszcza w wodzie pitnej wszystkie związki chemiczne, które dostały się do niej, bo dopuścić normy musi. W powyższej normie nakazuje się badać stężenia najbardziej trujących związków, których nadmiar może szkodzić natychmiast albo w ciągu najbliższych dni lub tygodni. Gdy te związki zaszkodzą po wielu latach, to ministra nie interesuje i nie boli, bo po takim czasie już nikt jemu nie udowodni, że z powodu trującej wody ludzie umierają na raka i tysiące innych chorób.
Zauważ jak często wodociągi popisują się minerałami w wodzie. A Ty miej ciągle oczy i uszy otwarte, bo należysz do tej elity specjalistów, którzy wiedzą na przykład, że ostatnim i jednocześnie najbardziej dokładnym etapem oczyszczania wody w zakładach wodociągowych jest piasek.
Skoro ten piasek przepuszcza substancje mineralne, to my pytamy co z tysiącami pozostałych związków chemicznych znajdujących się w wodzie? Co z pestycydami, antybiotykami, metalami ciężkimi, co z aluminium i detergentami? Czy piasek zatrzymuje je? Pamiętaj, że przez filtry piaskowe przechodzą bakterie, które dopiero na końcu są dezynfekowane chlorem, a bakterie są tysiące razy większe od pierwiastków mineralnych. Skoro przeszły bakterie, to przeszły wszystkie związki chemiczne!!! O tym zakłady wodociągowe milczą korzystając przy tym z niewiedzy konsumentów.
Czytamy dalej:
B. ” Szczecińska woda nie ustępuje jakością wodom butelkowanym. Tak samo jak wody źródlane i mineralne dostępne w handlu, może być źródłem makroelementów, takich jak wapń czy magnez”.
I znowu autor tego artykułu korzysta z niewiedzy społeczeństwa. Otóż do dziś tylko wtajemniczone osoby wiedzą, że w 1991 roku zrównano normę dotyczącą wód mineralnych z normą dotyczącą wód kranowych. Od tego momentu minęło blisko 30 lat i przez ten czas żadna gazeta oraz nikt w radio czy w telewizji nie wspomniał na ten temat. I wcale nie dlatego, że nie wiedzą – tam nie brakuje przecież ludzi, którzy uganiają się za sensacją. Nie piszą i nie mówią, bo im się to nie opłaca, bo w ten sposób utraciłyby dobrego reklamodawcę – producentów wód mineralnych. A światem rządzi pieniądz – tak było, tak jest i tak będzie. A Ty ciesz się i korzystaj z tego, że należysz do tej rzadkiej elity ludzi, która zna prawdę i wie jak się chronić.
C.” Woda zbyt długo stojąca w rurociągu nabiera nieprzyjemnego smaku i zapachu. Dlatego kiedy po kilkudniowej nieobecności w domu chcemy napić się wody wprost z kranu, najpierw “zrzućmy” parę litrów do kanalizacji. Bez obaw – taka czynność kosztuje grosze, w zamian pozwoli cieszyć się pełnią smaku czystej, świeżej i bezpieczne wody.”
Czy zauważyłeś już, że po każdej awarii wodociągów, gdy woda została wyłączona, to po nowym włączeniu jej z kranu leci żółta lub brązowa. Dlaczego? Bo na dnie rur wodociągowych zawsze osadza się muł – drobne części mechaniczne iłów, piasków itp., które przeszły przez filtry z zakładach wodociągowych oraz rdza żelaza z rur przesyłowych. To ten muł, szczególnie w starych rurach, jest odpowiedzialny za niedobry smak wody, która dłużej przebywa w takich rurach. “Zrzucanie” takiej wody, to tylko półśrodek. Gdyby woda z kranu była rzeczywiście czysta i zdrowa, jak obiecują wodociągi, to w każdej chwili byłaby smaczna. A przecież nie jest.
Wodociągi szczecińskie twierdzą, że chlor w wodzie nie jest szkodliwy dla zdrowia. Ale jednocześnie podkreślają, że chlor w wodzie nie jest jedyną obroną przed groźnymi bakteriami!!! Zatem w drugim zdaniu przyznają się do tego, że chlor jest jednak szkodliwy, bo po co do innych metod dezynfekcji wody skoro chlorowanie jest najtańsze oraz najbardziej skuteczne?
A jakie są fakty zbadane i potwierdzone przez naukę?
Otóż chlor jest bardzo groźny i odpowiedzialny za różne uszkodzenia organizmu człowieka. Kontakt ze skórą wywołuje jej podrażnienie, suchość, pękanie i obniżenie odporności na zakażenie grzybicami i drożdżycami, przyjmowany doustnie wywołuje raka pęcherza moczowego oraz jelita grubego, gdzie zalega z wydalinami.
W samym procesie dezynfekcji dochodzi w zakładach do powstania ubocznych produktów chlorowania wody, których są setki. Najgroźniejsze z nich, to chloroform, bromoform oraz bromodichlorometan, bo są silnie rakotwórcze!
Chloroform wykazuje silne działanie narkotyczne na centralny układ nerwowy. Powoduje zaburzenia wzroku, zawroty głowy, nerwobóle, ogólną utratę sił i bóle żołądka. Działa szkodliwie na przemianę materii i narządy wewnętrzne powodując uszkodzenia i zwyrodnienia wątroby i nerek.
Do najczęściej wymienianych ubocznych efektów chlorowania wody pitnej należą:
– rak pęcherza moczowego
– rak prostnicy (jelita grubego)
– rak wątroby i nerek
– marskość wątroby
– guzy wątrobowe
– obniżenie dostępności jodu
– zapalenie kontaktowe skóry
– zakażenie skór grzybicami i drożdżami
Chlorowanie wody jest konieczne, aby zapobiec epidemiom chorób bakteryjnych. Jednak ten sam chlor tworzy w wodzie pitnej wiele nowych związków toksycznych, w tym rakotwórczych, dlatego mamy obecnie do czynienia z nową epidemią – epidemią raka.
Zakłady wodociągowe, sanepidy i inne instytucje odpowiedzialne za jakość wody wiedzą o szkodliwości chloru. Dlatego, tam gdzie warunki na to pozwalają, wspomagają się ozonowaniem wody. Ale ozonowanie wody nigdy nie zastąpi chlorowania, bo ma ogromną wadę. Ozon bardzo szybko ulatnia się z wody i dlatego działa na krótkich odcinkach rurociągów. Ponieważ szybko ulatnia się degraduje, to musi być wytwarzany na miejscu, w zakładach wodociągowych (jest wytwarzany w łuku elektryczny i nie nadaje się do transportu).
To prawda, że ozon jest bardziej przyjaznym dezynfektantem, bo nie ma ubocznych skutków zdrowotnych i nie pogarsza smaku wody, ale zakłady wodociągowe, które pomagają sobie ozonem, kłamią, że jest ona jedynym środkiem do dezynfekcji. Nieprawda, chlor jest zawsze w wodzie i jak dotąd żaden zakład nie może z niego zrezygnować.
Przyjrzyjmy się teraz zawartości substancji mineralnych, z której szczeciński zakład jest tak dumny.
WAPŃ – 78 mg/l
Niby sporo, bo dorosły człowiek potrzebuje dziennie 1100 mg wapnia, czyli wypicie 14 litrów wody szczecińskiej pokryje jego dzienne zapotrzebowanie. Ale odradzamy. A prawda jest taka, że ludzie nigdy nie cierpieli i nadal nie cierpią na brak wapnia z pożywienia.
MAGNEZ – 16 mg/l
Trochę gorzej, bo dzienne zapotrzebowanie tego pierwiastka wynosi u dorosłego człowieka 320 mg. Również magnezu nie brakuje w pożywieniu.
POTAS – 6 mg/l
Jego dzienne zapotrzebowanie wynosi 3000 mg (!!!). Pięćset litrów wody należałoby wypić, by zaspokoić jego dzienną porcję dla dorosłego człowieka.
SÓD – 24 mg/l
Nie bez powodu zostawiliśmy ten pierwiastek na koniec. Bo sodu, podobnie jak potasu, człowiek potrzebuje dziennie w ilości 3000 mg. Ale statystyczny Polak zjada sodu dziennie od 10 000 do 12 000 mg (!!!), czyli 3-4 razy więcej niż potrzebuje. Dlaczego? Bo przez minione wieki, gdy nie znaliśmy jeszcze lodówek, człowiek konserwował żywność solą (sód pochodzi z soli kuchennej, chemicznie chlorek sodu – Na Cl). Przez wieki ludzie jedli słoną żywność i nawyk ten pozostał do dzisiaj. Ten nadmiar sodu na szczęście nie jest trujący, ale osoby cierpiące na nadciśnienie, muszą go unikać.
Powtórzmy – statystyczny Polak (również Szczecinianin) spożywa dziennie minimum
10 000 mg sodu. W jednym litrze szczecińskiej wody kranowej jest go 24 mg.
Hurrraa, hurraa, hurrraa!!!
Pokpiliśmy trochę z nieznaczących (dodajmy zupełnie niepotrzebnych) ilości czterech pierwiastków mineralnych obecnych w szczecińskiej wodzie – z wapnia, magnezu, potasu i sodu. A gdzie reszta? Przecież dziś wiadome jest, że pierwiastków niezbędnych człowiekowi do życia jest 31. Tych pozostały pierwiastków nie znajdziecie w wodzie, bo gdy czasami trafią się w wodach głębinowych, to jest ich za dużo. A każde przedawkowane lekarstwo zamienia się w truciznę. Stężenie wymienionych wyżej czterech pierwiastków nigdy nie przekracza normy, a w przypadku sodu i potasu jest nawet śmieszne.
Dlatego producenci wód mineralnych oraz wodociągowych nadal lubią “mydlić oczy” swoim klientom, bo oni nie znają faktów. Ale do czasu, każde kłamstwo ma krótkie nogi i przyjdzie czas, gdy społeczeństwo pozna prawdę, tak jak jest już w Ameryce Północnej oraz na Zachodzie Europy.
Autor: Bogdan Montana Przewodniczący Stowarzyszenia “Czysta Woda”